SW Research wprowadza na rynek oprogramowanie do prowadzenia badań jakościowych – SW Quality
Czym jest SW Quality?
PI: SW Quality to projekt, który urodził się w naszej agencji, kiedy realizowaliśmy nasze badania jakościowe. Zauważyliśmy, że jest wiele rzeczy, które w “jakościówce” można ułatwić i zautomatyzować, nie tylko po to, żeby było łatwiej, ale też dla zwiększenia skuteczności. Rozpisaliśmy cały proces badań na najmniejsze kroki, a potem zaczęliśmy to równanie upraszczać, wprowadzając spójny i wydajny proces realizacji. W drugiej kolejności zaczęliśmy automatyzować te szczelne już pod kątem wydajności procesy i ostatecznym efektem jest nasza platforma SW Quality, która w tej chwili ułatwia proces realizacji badań jakościowych – od ogólnej organizacji, po pracę nad analizą wywiadów. Tak więc odpowiadając krótko, SW Quality to platforma, która wspiera organizację badania i zapewnia rozwiązania techniczne w trakcie realizacji wywiadów indywidualnych i grupowych.
Jakiego rodzaju są to ułatwienia?
PI: Zauważyliśmy, że przy badaniach dużo czasu pochłania ustawianie spotkań online, wysyłanie zaproszeń, ustawianie streamów, nagrywania, etc. a potem sprawdzanie tego wszystkiego czy na pewno wszystko jest dobrze ustawione. W tym zakresie SW Quality maksymalnie umila nam życie, robiąc to wszystko z automatu. Wystarczy wprowadzić minimalną liczbę danych, a platforma ustawi spotkania, wyśle zaproszenia, przypomnienia, przydzieli licencje i dostępy moderatorom i badaczom czy obserwatorom. W trakcie oglądania streamu z badania można też porozmawiać na chacie ze współpracownikami lub podrzucić jakiś pomysł moderatorowi. Naszym celem zawsze było to, żeby umilić badanie wszystkim zainteresowanym a aspekt technologiczny i organizacyjny schować gdzieś głęboko, żeby nie trzeba było o tym myśleć, kiedy skupiamy się na temacie badania.
Kwestie organizacyjne są aż tak obciążające?
PI: Nie zawsze, jednak w niektórych badaniach, w których realizacja się przeciąga, rekrutacja jest trudna, struktura jest skomplikowana, może w którymś momencie zacząć się tak przez nas zwana: panika realizacyjna. Realizatorzy zaczynają się denerwować i czasem nawet po np. minutowym spóźnieniu respondenta zaczyna się cała lawina telefonów między osobami zaangażowanymi w realizację, a trzeba pamiętać, że w trakcie jednego tylko wywiadu indywidualnego online w realizacji biorą udział: (1) respondent, (2) rekruter, (3) moderator, (4) realizator techniczny IT, (5) badacz główny, (6) klient, pozostali badaczce i obserwatorzy. Średnio od 5 osób w górę przy każdym wywiadzie. Wyobraźmy sobie teraz, że rekruter dzwoni do respondenta, a z pozostałych osób aż 3 dzwonią do rekrutera, nie mogą się dodzwonić, więc dzwonią do kolejnej osoby z listy itd itd. To potrafi sparaliżować komunikację czasem nawet na kilkanaście minut, co sprawia, że zamiast “planowo przełożonego” o 5 minut wywiadu mamy opóźnioną o 15 minut realizację i wszyscy są zmęczeni i zdenerwowani. Kiedy już dojdzie do takiej sytuacji, nie sposób ją zatrzymać, dlatego lepiej zapobiegać. Wystarczą odpowiednio wcześniej przesłane przypomnienia i ogólny chat, na którym wystarczy dać wszystkim znać “wszystko jest okej, startujemy za 5 minut”.
Czy takie trudne sytuacje często mają miejsce w badaniach jakościowych?
PI: Zdecydowanie zbyt często (śmiech). Trzeba pamiętać, że badania jakościowe bazują na indywidualnych jednostkach, na konkretnych osobach. Czasem zabraknie jednego respondenta i wszystko “wybucha”. Działy rekrutacji respondentów szukają tej konkretnej osoby przez kilka dni, wszyscy czekają na ostatni wywiad, bez którego nie można zamknąć badania, oczy całego zespołu patrzą w okienko streamu, mija planowany moment startu wywiadu i nic się nie dzieje. Panika! Jako ludzie podchodzimy bardzo emocjonalnie do realizacji, bo to nasza praca i też dlatego, że wkładamy w nią dużo siebie, dlatego łatwiej ulegamy emocjom. W jakościówkach istnieje wiele czynników mających wpływ na sukces realizacji, jak np. wspomniana rekrutacja respondentów, realizacja techniczna, narzędzia badania (kwestionariusz), dobra moderacja, kontakt z klientem, zaspokojenie jego oczekiwań i koordynacja wszystkich tych elementów, czyli przekazywanie odpowiednich informacji w odpowiednie miejsca. Dużo ról do odegrania, dużo aktorów tego teatru i ktoś musi to ostatecznie spajać. To trochę podobnie jak z urządzeniem remontu mieszkania z kilkoma różnymi ekipami czy z organizacją małego wesela. Jest wielu różnych wykonawców, projektanci, dostawcy towarów, które musimy dobrać do całości wizji oraz naszego budżetu itd itp.
Czyli tego “hałasu” w trakcie realizacji nie da się uniknąć?
PI: Zdecydowanie da się. Zawsze mówię, że im jest ciszej w eterze, tym lepiej idzie realizacja. Jak jest szum, hałas, dużo komunikacji, ludzie do siebie co chwilę dzwonią, piszą, etc. to znaczy, że realizacja idzie średnio albo nawet słabo, bo ciągle komuś brakuje informacji. Brakuje podstawowego paliwa do pracy. Kiedy wszyscy mają potrzebne informacje, nie ma większej potrzeby komunikacji, więc przy dzisiejszej, powszechnej pracy zdalnej patrzymy na okienka naszych firmowych komunikatorów i przeważnie widzimy ciszę i spokój, a jeśli ktoś coś publikuje, to jest to częściej przekazanie informacji do wszystkich niż pytanie o coś. Dzięki takiej organizacji praca jest szybsza i bardziej wydajna, więc przełożyliśmy to na nasze jakościówki i dalej do SW Quality.
Wasza platforma oparta jest na ogólnodostępnych komunikatorach jak Zoom czy Teams. Nie chcieliście wprowadzić autorskiego rozwiązania?
PI: Słowo klucz to “ogólnodostępnych”. Wcześniej przetestowaliśmy sporo innych softów do prowadzenia badań, które opierały się na autorskich rozwiązaniach i mówimy tutaj o wielkich graczach na rynku badań UX. Niestety okazało się, że u wielu respondentów pojawiają się problemy techniczne, przez które odpadali z badania, a to groziło skrzywieniem próby i niedowiezieniem terminu. Przy niektórych programach trzeba było ograniczyć się np. tylko do osób korzystających aktualnie z komputera z określoną rozdzielczością ekranu, z konkretnym systemem operacyjnym i na konkretnej przeglądarce internetowej, wiadomo, że to znacząco ogranicza poziom penetracji w badaniu. W tym samym czasie oprogramowanie komunikacyjne największych graczy takich jak ZOOM, Meet czy Teams działa po prostu wszędzie, jest na bieżąco aktualizowane, a respondenci znajdą cały potrzebny zasób wiedzy, jeśli będą chcieli czegoś więcej się dowiedzieć. Jesteśmy też w stałym kontakcie z wydawcami tych komunikatorów i bywa, że wspólnie pracujemy nad funkcjonalnościami, które nie są dostępne dla każdego użytkownika, nawet jeśli wykupi najdroższy dostępny pakiet danego komunikatora. W ten sposób ułatwiamy realizację badań i zwiększamy poziom penetracji cech respondentów wśród społeczeństw.
Skąd pomysł na nazwę SW Quality?
PI: Proces był bardzo szybki i typowy dla naszej organizacji. Najpierw burza mózgów, parędziesiąt propozycji (a były takie jak np. „Kapibara”, „The otter side”, „RS314”, „Demokryt” – nasz zespół jest bardzo kreatywny). Później przeprowadziliśmy anonimowe badanie oceny poszczególnych nazw wśród pracowników SW Research, a na koniec wśród panelistów SW Panel. Demokracja zwyciężyła, wybierając nazwę SW Quality, kojarzącą się z głównym trzonem firmy, czyli z SW Research.
Skąd decyzja o tym, żeby umożliwić korzystanie z platformy innym firmom?
PI: Od marca 2020 r. do momentu “wyjścia na świat” SW Quality obsłużyliśmy blisko 4000 respondentów w badaniach jakościowych naszych i dla naszych klientów. W sumie było to 217 projektów badawczych. Dość miejsca, żeby dookreślić aspekty, w których można rozwijać badania jakościowe. Sam je uwielbiam i dają mi naprawdę dużo frajdy, a widzę, że rynek powolutku odwraca się od jakościówek od początku pandemii. Częściowo ze względu na koszty, częściowo ze względu na trudność realizacji, a częściowo przez to, że nie wszyscy przestawili się płynnie na realizację online. Chciałbym, żebyśmy nie unikali jakościówek bez względu na formę wywiadu (online, offline) ani na czasy, w jakich żyjemy, bo pod kątem materiału jaki na koniec otrzymujemy, są to niesamowicie wartościowe badania. Ponadto poświęciliśmy ponad 2 lata na bardzo dokładne przeanalizowanie procesu i organizacji badań i dlaczego ta wiedza miałaby nie zostać wykorzystana z korzyścią dla wszystkich.
Czy w badaniach rynku wszyscy są tak otwarci?
PI: Zauważyłem, że środowisko badaczy to środowisko osób, które nie mają mocnego poczucia “metki” w postaci nazwy firmy, w jakiej w danej chwili pracują. To osoby, które mają swoje cele, uwielbiają to, że są badaczami i że pracują nad rzeczami naprawdę ważnymi, które w następstwie mają wpływ na tysiące i miliony ludzi na całym świecie. Myślę, że badacze czują się częścią silnej społeczności, która pomimo różnych celów w każdym kolejnym projekcie, zespolona jest tą samą drogą. A wiadomo, jak spotykamy się gdzieś na szlaku, to sobie pomagamy. Wierzę w to, że tacy właśnie jesteśmy jako ludzie i tak czuję się w środowisku badaczy.
Czy chciałbyś dodać coś na koniec?
PI: Tak, zapraszam do nas na spotkania online, gdzie możemy poopowiadać o platformie i porozmawiać o projektach. My naprawdę bardzo lubimy opowiadać o badaniach!